Utrata pracy

Witajcie!

Co robić w przypadku utraty pracy. Wielu ludzi załamuje się i nie radzi sobie z tą sytuacją. Oczywiście są to bardzo trudne chwile, ale trzeba rozpocząć nowy rozdział w życiu.

Mężczyźni szybciej od kobiet poddają  się w takich chwilach zwątpieniu czy nawet depresji. Musimy więc nawzajem się wspierać w tak trudnych chwilach zamiast robić sobie wzajemnie wyrzuty. Można na przykład razem szukać pracy, zamieszczać ogłoszenia, wysyłać cv. Możecie też w takich sytuacjach pomyśleć o  innych alternatywach, a mianowicie założyć własną firmę. Nie mówię oczywiście o firmie, do założenia której trzeba mieć wkład własny, ale raczej o firmie jednoosobowej, gdzie oferowalibyście własne usługi. Wielu  Was potrafi przecież coś robić, a to kafelkować, a to murować albo piec ciasta czy robić swetry na drutach. Możecie spróbować. W tych czasach brakuje specjalistów i jest wielkie prawdopodobieństwo, że Wam się uda.

Nie poddawajcie się.

Agata.

Rada na Covid

Cześć!

Dzisiaj chciałam się  z Wami krótko podzielić radą jak sobie radzić ze skutkami Covidu. Otóż niedawno byłam chora i przez przypadek odkryłam niesamowitą rzecz.

Ale po kolei. Przez prawie rok borykam się z kaszlem napadowym. Zrobiłam już badania na helikobakter, na koklusz, na alergię i nic. Z prześwietlenia płuc też nic nie wynikło. Byłam również u dentystki, która zleciła mi prześwietlenie panoramiczne zębów, aby sprawdzić, czy jakiś ząb nie spowodował zapalenia zatok. Nic nie wskazywało na to. Więc ostatnim punktem zaczepienia został laryngolog, który ma stwierdzić, czy kaszel nie jest spowodowany zapaleniem zatok przynosowych czy czołowych. Pani doktor zleciła mi kurację, po tej kuracji mam zrobić tomografię zatok i wtedy się okaże czy przyczyną tego duszącego kaszlu były rzeczywiście zatoki.

Wróćmy teraz do Covid. Jak wiadomo jesień nadeszła, do tego nieprzychylna pogoda, więc wirusy szaleją. Z dużą siłą powrócił Covid i ja też się zaraziłam. Początkowo bardzo bolała mnie tylko głowa, potem doszły mięśnie całego ciała, następnie szczęka, w końcu katar, o kaszlu już nie wspominam, bo mam go przez cały czas i na koniec wstaję rano i nie czuję nic. Straciłam węch. Dokładnie pamiętam to uczucie, bo pięć lat temu też przeszłam Covid I nie miałam węchu przez dwa tygodnie, a równocześnie z węchem zanikł i smak. Nikomu tego nie życzę. Słyszałam, że niektórzy ludzie na skutek wirusa stracili węch i smak na długie miesiące. 

Więc do rzeczy zgodnie z zaleceniem laryngologa zażywam Pronasal - aerozol do nosa. No więc zażyłam po jednej dawce do każdej dziurki i o dziwo po pół godzinie węch wrócił. Nie mogłam się nacieszyć, wąchałam wszystko dookoła. Jeśli i Was dopadnie Covid możecie spróbować, Pronasal sprzedawany jest w aptece bez recepty przy leczeniu kataru siennego, polipów i zapalenia błony śluzowej nosa. Ale jak każdy lek ma też skutki uboczne, więc trzeba przeczytać ulotkę.

Życzę dużo zdrowia.

Agata.

Życie we dwoje

Witajcie!

Często dwoje ludzi wiąże się ze sobą, bo połączy ich uczucie. Ale z czasem zaczynają u siebie widzieć różne wady. Z tych spostrzeżeń wynikają różne napięcia i kłótnie. W wielu  przypadkach dochodzi nawet do rozstania. Moi mili życie razem to pójście na kompromis - ja daję z siebie coś drugiej osobie i ona coś mi oddaje. Chociaż  zapewne z perspektywy mojego "ego" to tylko ja ciągle ulegam i ciągle ja coś z siebie daję. Jeśli naprawdę chcecie przeżyć ze sobą kawał życia to nie bójcie się ze sobą rozmawiać. Mówcie otwarcie co Wam się nie podoba i wysłuchajcie też drugiej strony.

Oglądałam kiedyś jakiś film, w którym kobieta powiedziała bardzo madre słowa: Byłam cztery razy żonata. Każde z małżeństw było dużo gorsze. Mój pierwszy mąż denerwował mnie tym, że wszędzie rozrzucał swoje ubrania, a ja chodziłam i je składałam. Nie mogłam tego znieść i się rozwiodłam. Teraz po dwudziestu latach tęsknię do ubrań porozrzucanych po mieszkaniu.

Nie pozwólcie więc, żeby po kilkunastu latach dojść do wniosku, że te rzeczy które faktycznie Was różniły to były tylko błahostki i tak naprawdę to tworzyliście fajny związek.

Pozdrawiam.

Agata

 

 

Kupno samochodu w komisie

Witajcie kochani!

Nie bójcie się kupować samochodów w komisie. Ja długi czas miałam obawy, aż  do momentu kiedy to kupiłam pierwszy samochód w komisie, a był nim Peugeot 207. Był to egzemplarz bardzo zadbany, chociaż  miał już sześć lat. Przez całe trzy lata naprawdę nic się z nim nie działo i nie musiałam naprawdę nic naprawiać. Gdy kupowałam następny samochód też w komisie - mojego Peugeota zostawiłam w rozliczeniu i dostałam za niego całkiem niezłą cenę. Teraz jeżdżę siedmioletnim Oplem Astrą i jestem niesamowicie z niego zadowolona. Mam go już dwa lata i oprócz zmiany olejów i filtrów nie robiłam w nim nic. 

Wiedzcie też, że kupując w komisie obowiązuje Was umowa komisowa, możecie więc przez dwa lata reklamować ukryte wady, typu uszkodzone koło dwumasowe czy usterki silnika. Komis ma obowiązek  z tytułu reklamacji czy też rękojmi naprawić usterkę lub ponieść chociaż część kosztów naprawy, a w niektórych przypadkach nawet zwrócić pieniądze. Kiedy komis uchylałby się od odpowiedzialności sprawę można przekazać do Rzecznika Praw Obywatela, który dalej pokieruje sprawą.

Pozdrawiam.

Agata.

Szkoda w supermarkecie

Witajcie!

Dzisiaj krótko chciałam Wam powiedzieć o sytuacji, kiedy coś zniszczycie w supermarkecie. W żadnym wypadku nie odchodźcie bez załatwienia sprawy, ponieważ ochrona poprzez monitoring czy też świadków przy współpracy policji jest Was w stanie zlokalizować.

Ja wyjeżdżając wózkiem z supermarketu uderzyłam w drzwi przesuwne i odskoczyla od nich listwa. Podszedł do mnie ochroniarz i powiedział, że musimy porozmawiać z kierownikiem sklepu w sprawie załatwienia szkody. Gdy przyszedł kierownik docisnął listwę i drzwi zaczęły działać. Więc market nie poniósł żadnej szkody, a ja nie poniosłam żadnej straty. Ale nie zawsze tak musi być. Właściciel ma prawo żądać zapłaty za szkodę. Jeśli na przykład uszkodzimy drzwi, to nie musimy płacić za całe drzwi tylko za ich naprawę.

Pozdrawiam.

Agata

 

 

 

Sposób na słabe włosy 

Witam Wszystkich!

Myślę, że wielu z Was nie raz próbowało jakichś środków na wzmocnienie włosów. Ja również przetestowałam szereg kuracji. Najpierw kupowałam w aptece suplementy diety a to ze skrzypem, a to z biotyną i nie widziałam żadnej poprawy. Później stosowałam maski domowej roboty z oliwy,  jajka i cytryny,  potem z czarnej rzepy i znowu nic, żadnych efektów. W końcu zdecydowałam się na drogą kurację w ampułkach, dostępną w aptece, która po dwóch miesiącach stosowania przyniosła akurat pozytywne skutki, ale nie na długo, no na jakieś pół roku. W końcu na internecie trafiłam na super promocję - kuracja jedyna na świecie taka, że łysym odrastają cebulki włosów. No i w ogóle sprzedaż tylko po zakwalifikowaniu się  na promocję  i po rozmowie z konsultantem. No więc zadzwoniłam i niewiarygodne ale się zakwalifikowałam. Efekt miał być już po pierwszym opakowaniu, ale jak się  kupi trzy to każde opakowanie będzie kosztować pół ceny. Jednak po wykorzystaniu wszystkich opakowań poprawy nie było żadnej. No więc dzwoni do mnie konsultant i sugeruje, że żeby zobaczyć zmianę trzeba jeszcze dokupić tych opakowań,  a najlepiej sześć, bo wyjdzie najtaniej. Więc ja za całą tą kurację podziękowałam, choć nie łatwo było się pozbyć konsultanta. Najgorsze jest to że takie praktyki asygnują swoją twarzą znani ludzie, co wielu klientów przekonuje do tego produktu. Koniec końców na Temu zakupiłam  maskę keratynową do włosów za około 10 zł. Opakowanie starcza na jakieś 15 myć. Myję włosy, na mokre nakładam trochę maski na około  5 minut i dobrze spłukuję włosy. Po zastosowaniu jej za pierwszym razem wyszło mi dużo włosów i ciężko było je rozczesać, ale już po drugim myciu na szczotce zostało naprawdę niewiele włosów. Zgodnie z radami trychologa dziennie powinno wypadać do 100 włosów. U mnie po roku stosowania maski keratynowej nawet tyle nie wypada, a ja nie oszczędzam włosów - rozjaśniam, eksponuję je na słońce i słoną wodę, a włosy nawet się nie łamią.

Pozdrawiam.

 

 

Dbajcie o zdrowie 

Cześć mili internauci!

To mój pierwszy wpis na blogu. Właśnie chciałam się z Wami podzielić moim ostatnim doświadczeniem. Otóż przebywam sobie na zasłużonym urlopie na działce, a że jestem niejako pedantką, to chciałam, żeby mój wypoczynek był kompletny, zupełnie udany pod względem estetycznym. No więc postanowiłam, że przed urlopem wypielęgnuje przestrzeń jak tylko się da najlepiej no i trach - przy ostatnich poczynaniach z obcinaniem trawy przy krawężnikach przycięłam sobie palca nożycami. Rana niby nie tak strasznie groźna, ale krwi przez dość dłuższą chwilę zatamować nie było można. No to pomyślałam sobie OK teraz to mam prawdziwy urlop, naprawdę nic nie będę robić. No i nic specjalnie nie robiłam. Jedyne pocieszenie, że poczytałam sobie książkę. Ale traf chciał, że za dwa dni kroiłam trochę przyschnietą cytrynę, nóż mi zjechał ze skórki i przycięłam sobie znów ten sam palec. Pomyślałam więc skoro już tak się stało to zgłoszę uszczerbek na zdrowiu do ubezpieczalni. W zakładzie pracy mam opłacane zbiorowe ubezpieczenie na życie, więc mogę złożyć wniosek. Podczas mojego wypadku nie byłam na ostrym dyżurze w szpitalu, bo krwawienie sama zatamowałam, więc nie widziałam takiej potrzeby. A do zgłoszenia w ubezpieczalni potrzebna jest dokumentacja medyczna. No więc pierwsze co uderzyłam do przychodni do lekarza pierwszego kontaktu. A Pani doktor - internista mówi, że pierwszy raz słyszy o tym, żeby lekarz wydawał opinię o stanie zdrowia pacjenta do ubezpieczalni. Ale po krótkiej konwersacji zleciła mi szczepionkę na tężec i dała skierowanie do poradni chirurgii ogólnej "na cito" tzn. szybko. Żeby szybko się dostać do chirurga obdzwoniłam chyba z 10 przychodnia i ze 2 szpitale, ale się udało. Zdobyłam termin za tydzień czasu. Chirurg wiedział o czym mówię i sporządził wymaganą dokumentację. Napisał również, że leczenie jest skończone co dopiero kwalifikuje mnie do rozpatrzenia wniosku o odszkodowanie. W trakcie leczenia taki wniosek nie zostanie rozpatrzony. 

Pozdrawiam Agata.

Szczepienia 

 

 

 

Witajcie!

Dzisiaj chciałam Wam powiedzieć coś na temat szczepień. Czy wiecie, że szczepionkę na czarną ospę wynaleziono w 1796 roku i powstrzymała ona wybuchające co trochę na całym świecie epidemie tej choroby. Natomiast po drugiej wojnie światowej wybuchła epidemia polio i gruźlicy. W 1950 roku wynaleziono szczepionkę na polio, która znacząco ograniczyła rozwój choroby, a całkowicie zatrzymała ją w Polsce i Europie. Zaś na gruźlicę po drugiej wojnie światowej w Polsce zmarło ponad 26 tysięcy ludzi. Szczepionka znacznie ograniczyła umieralność. A teraz sami możemy decydować, czy jesteśmy w stanie ograniczyć choroby populacyjne. Kilkanaście lat temu, bo w 2006 roku powstała szczepionka na HPV, która zapobiega powstawaniu raka szyjki macicy. Dla dzieci dostępne są szczepionki przeciwko meningokokom i wiele innych. Do Was należy wybór szczepionek dla siebie i dla waszych dzieci. Niestety dużo szczepionek jest odpłatnych, ale może warto zainwestować w zdrowie?

Pozdrawiam.

 

Drobne prace remontowe

Moi mili!

Często się zdarza, że coś w domu się popsuje, czy na podwórku albo nawet na działce. No i co z tym zrobić skoro nie mamy pojęcia jak to naprawić. Są dwie możliwości, a mianowicie szukamy fachowca do naprawy albo zostawiamy to do naprawybw przyszłości czyli nigdy. Usługi fachowców są drogie i jeszcze trzeba uważać żeby nie trafić na pseudofachowca, który za usługę zażąda "jak za zboże", a robotę wykona niedokładnie. Ja więc stwierdziłam, że niektóre naprawy mogę przecież zrobić sama, wystarczy zapoznać się z tematem czy to przez fachową  literaturę czy przez internet albo poprostu od kogoś innego. I tak ostatnio na działce wytynkowałam ściankę przy szopce, która zaczęła się rozsypywać. Początkowo łatałam dziury zaprawą, ale po kilku miesiącach wszystko ponownie się rozsypało. Dowiedziałam się więc od znajomego, który prowadzi prace remontowe, że do takich sypiących się ścian powinno się stosować siatkę do tynkowania i zaprawę klejową. Zakupiłam więc pięć metrów siatki i pięć kilogramów kleju i sama otynkowałam tą ściankę. Za materiał zapłaciłam dwadzieścia pięć złotych, a robotę wykonałam za darmo. Gdybym kogoś zatrudniła do tynkowania to musiałabym liczyć się  z kosztami około pięćset złotych. Oczywiście fachowiec pewnie zrobiłby to o wiele lepiej, ale mnie na działce nie potrzeba idealnej ścianki. Spróbujcie może i Wam się uda coś naprawić.

Pozdrawiam.

 

Poprawienie sytuacji materialnej 

Kochani!

Na świecie nie każdy jest niestety piękny i bogaty. Na bogactwo nielicznych pracuje duża grupa mniej zamożnych, a jeszcze większa ilość ubogich ludzi. Takie są prawa ekonomii i nie ma się co z nią spierać. Ale Moi mili nie martwcie się od czego macie zdolności, intuicję, inwencję  twórczą. Mówię tak inspirowana własnym przykładem, bo kiedy mnie brakowało pieniędzy, to w pierwszej kolejności usiadłam i zaczęłam dedukować jakie oszczędności mogę poczynić w moim budżecie. I oczywiście jak chyba każdy zaczęłam od szafy. Okazało się, że rzeczywiście kupuję za dużo rzeczy. W niektórych wogóle nie byłam ani razu i wiedziałam, że nigdy ich nie założę. Skończyłam więc z zakupami tekstylnymi, chyba, że coś mi "wyjdzie" to wtedy kupuję. Następnym krokiem było ograniczenie zużycia energii. Nie przywiązywałam wagi do tego, że niepotrzebnie świeci się światło w pomieszczeniu, w którym nie przebywam, albo zostawiam odpalonego laptopa na wiele godzin, lub cały czas jest włączony telewizor, którego nikt nie ogląda, lub włączałam połowę zapełnionej zmywarki. I tak tych przykładów mogłabym wymieniać wiele. Kolejny krok to płatności. Początkowo opłaty robiłam na poczcie no i oczywiście płaciłam za obsługę niby niewiele, ale jak się zebrało do kupy kilkanaście rachunków to powstała duża suma. W końcu żywność. I tu jest temat rzeka. Jesteśmy narodem konsumpcyjnym i kupujemy o wiele więcej niż potrzebujmy, a później mnóstwo przeterminowanych lub  zepsutych potraw wyrzucamy. Ja też tak robiłam. Zaczęłam więc racjonalną gospodarkę zakupową. No i słuchajcie okazało się po roku czasu, że udało mi się poczynić oszczędności około 600 złotych miesięcznie. Ale nadal w moim budżecie był deficyt. I tutaj natchnęła mnie znajoma. Ja piekę całkiem niezłe ciasta, a ona miała imprezę na kilkanaście osób i poprosiła mnie o upieczenie 3 ciast za które mi zapłaciła. Potem upiekłam ciasta komuś innemu i tak się zaczęło, że do dzisiaj je piekę. Poza tym z czasem otworzyłam działalność i rozpoczęłam gotować i prowadzić catering. Oczywiście to wymaga dużo czasu. Ale niestety nie ma nic za darmo. Kochani każdy z nas coś potrafi. Jeśli i Wam brakuje gotówki to też możecie sobie dorobić czy to przez wyprodukowanie czegoś, czy przez sprzedaż.  Np. może akurat teraz możecie stworzyć stroiki na Wszystkich Świętych, czy też wychodować coś na działce - dynie na Heloween, a może potraficie coś naprawić albo zrobić drobny remont.

Wasza inwencję twórczą jest nieograniczona.

Życzę powodzenia. Agata.

Nasz przyjaciel - zwierzak

 

Kochani!

Wiadomo, że zwierzątko może być najlepszym przyjacielem człowieka. Kochamy nasze zwierzątka, troszczymy się  o nie, a one w zamian odwdzięczają się całym sercem. Jednak zwierzątko to też ogromny obowiązek i poświęcenie. Nie kupujcie więc pochopnie psów czy kotów jeśli nie macie stuprocentowej pewności, że jesteście w stanie je zatrzymać.

Nie dawajcie też komuś zwierzątka w prezencie, bo to dla obdarowanego lub jego bliskich może stanowić niemały kłopot. Jak chcecie zobaczyć ile nieszczęścia jest przez takie nieudane zakupy pójdźcie do schroniska. Tam na adopcję czeka niezliczona liczba porzuconych zwierzaczków. Jak ktoś chcę się przekonać czy nadaje się na rodzinę adopcyjną może zapoznać się na przykład z jakimś psiakiem, powyprowadzać go na spacer i wtedy zadecydować. Można też  bez adopcji jako wolontariusz przychodzić do schroniska i pobyć ze zwierzętami.

Jest również wiele fundacji i jeśli chcemy pomóc zwierzętom to nie musimy od razu przygarniać całego stada, ale możemy je wspomóc czy to pieniężnie, czy poprzez darowizny. 

Apeluję więc do Was bądźcie naprawdę miłośnikami zwierząt.

Z pozdrowieniami.

Agata.

  

 

 

To jest wpis na blogu z obrazem

Obrazy to dobry sposób na przekonanie odwiedzających do kliknięcia Twojego wpisu na blogu. Pierwszy obraz w Twoim poście jest automatycznie wyświetlany jako miniatura. Użycie odpowiedniego obrazu w miniaturze może zwiększyć liczbę odwiedzających czytających Twój post.

Dowiedz się więcej »